Istnieją naprawdę i życie martwe wiodą
Zamknięci w impasie depresyjnych fanaberii
Rozczarowani realizmem
Cichutko umierają raz po raz drwiąc ze śmierci
A jednocześnie pragnąc jej jak leku na całe zło
Delikatni, ze złamanymi duchami
Samotni choć otoczeni ludźmi
Pożerani żywcem przez noc i wypluwani nad ranem
Niezastąpieni, jedyni w swoim rodzaju
Tacy właśnie są
Żywi, lecz martwi klasowi samobójcy
A ja piszę im to epitafium, bo ich martwe życie zasługuje
Na pochwałę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz