środa, 28 marca 2018

Mała nieskończoność

Niedaleko pól, pośród krzewów,na niewielkiej polanie, brzozy skryły pierwsze pocałunki kochanków.
Wiatr nosił to na prawo, to na lewo romantyczne wyznania, a dzień na przekór ich woli chylił się ku końcowi.        
Delikatna niczym najdroższy jedwab skóra jego dłoni otulała jej zaróżowione słonecznym latem policzki.
W przerwach pomiędzy ciszą toczyła się wewnętrzna walka, w której przeważała miłość.
Nikt nie przeszkadzał, nikogo nie było, stali się jedną duszą, mówiącą jednym głosem.
Tak trwała ich mała nieskończoność przez kilka chwil.
Kiedy czas mijał, a wspólne wspomnienia odlatywały niczym balony z helem na festynie.
Ona łapała je.
Jedno po drugim przywiązując do swojego tronu.
Takim sposobem odleciała  razem z nimi do krainy niepamięci.
Zapomniana przez tego, którego tak kochała, ale nie sama, bo miała jego każdy uśmiech, ciepło jego ciała, dźwięk jego głosu kiedy mówił kocham i każde ulotne spojrzenie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pomiędzy

Czuję się rozbita pomiędzy jedną a drugą szczoteczką. Przemoknięta deszczem, który przytrafia się tak nagle I samotna w te noce, gdy przycho...